niedziela, 24 listopada 2013

Zabawa z tuszami alkoholowymi

Usiadłam dziś do tuszy alkoholowych i w pierwszej kolejności postanowiłam wypróbować je na przezroczystym plastiku - użyłam pociętych okładek do bindowania dokumentów. Sam z siebie pokolorowany plastik żadną rewelacją nie jest, postanowiłam więc użyć maski i czarnej farby, tak, żeby moje 'alkoholowe tło' zostało widoczne tylko częściowo. Podkleiłam kartką ze starej pożółkłej książki i... bardzo mi się to podoba. :)

I experimented with alcohol inks today and decided to first try them out on acetate - I used pieces of sheets used as covers for binding documents. The inked up plastic itself is not a revelation, so I decided to use a mask and black paint so that my 'alcohol background' was only party visible. I backed everything up on an old book page and... I quite like the result. :)



A tu etap po etapie podczas tworzenia kolej wersji kolorystycznej.
And here it is step by step as I was making another colour variation.

Potrzebujemy: przezroczystego arkusza plastiku (może być np. resztka jakiegoś opakowania), tuszy alkoholowych, szablonu lub maski, farby akrylowej (ja użyłam czarnej), tła do podklejenia (np. kartki ze starej ksiażki).
We need: acetate (transparent plastic sheet, could be could be a part of old packaging), alcohol inks, a stencil or a mask, acrylic paint (I used black), something to back it up on (e.g. an old book page).


Tusze można nakładać na różne sposoby, ja użyłam aplikotora Rangera (tego samego, co do Distressów), zmieniając gąbkę na kawałek filcu (wcale żadnego markowego, akurat miałam jakąś żółtą resztkę :) ).
The inks can be applied in many ways, but I used my Ranger applicator (the same one I use for Distress Inks), exchanging the foam for a piece of felt (not a brand name piece of felt, just some yellow remains of something I had :) ).


Tusze są bardzo wydajne, dajemy więc na filc tylko kilka kropel.
You don't need much of the ink to have a good effect, so we add just a few drops on to the felt.


Ważny jest ruch aplikatora - jeżeli będziemy nim kręcić (tak jak tworząc tło tuszami Distress), kolory się zmieszają i powstanie brudna breja (tak, tak, sprawdziłam to ;) ). Trzeba więc jakby 'stemplować', podnosząc i opuszczając aplikator. Powstaje takie coś.
The imporant part is the movement of the applicator - if we move it around like when creating a backgroud with Distress Inks, the colours will blend, resulting in a dirty mush (yeah, I checked ;) ). The inks needs to be 'stamped on', with the applicator moving up and down. The result will be something like this.


Na tym etapie ten, kto był wystarczająco ogarnięty, by do tuszy dokupić Blending Solution może popracować jeszcze nim właśnie, żeby kolory się bardziej połączyły. Ja nie mam, więc lecę dalej. :)
At this stage, those clever enough to have purchased the Blending Solution can work with it to make the colours blend more. I wasn't, so I proceed with what I have. :)

Nakładamy maskę. Nie wiem dlaczego, ale mi bardziej podoba się odwrotna strona mojego tła - nie ta, na którą nanosiłam tusze, tylko ta druga, więc po tej odwrotnej stronie kładę maskę.
Now we will use the mask. I don't know why exactly but I preferred the reverse side of my acetate sheet - not the one I applied the inks to but the other one. So I put my mask on this side.


I nakładam czarną farbę akrylową. Wcześniej zrobiłam to pędzlem, zostawiając ślady pociągnięć, tym razem wypróbowałam gąbkowy aplikator.
And here goes the black acrylic paint. With the first piece I made I used a brush, leaving some visible brush strokes, so this time I experimented with a sponge applicator.


Zdejmujemy maskę, suszymy i mamy.
Remove the mask, dry and there you are.


I ostatni etap - mocnym klejem do wszystkiego podlejamy nasze tło i odcinamy nadmiar.
The last stage - use strong all purpose glue to back the acetate up on whatever paper you like. Cut around to remove the excess.


I oto efekt. Fajna baza do kartki albo może zaczątek jakiejś okładki...
And here is the final result. A cool card base or maybe the beginning of a cover for something...


A tu jeszcze próby bawienia się tuszami i Archivalem - który nie trzyma się plastiku, tak więc znów odwróciłam całość i stemplowanie wylądowało pod spodem, przyklejone do tła - kartki ze starej książki do matematyki.
And here some attempts at stamping the inked acetate with Archival Ink - which does not hold on to plastic, so I turned the stamped side around and adhered the backing to it (a page from an old math book this time).



2 komentarze:

  1. Ale sprytne, Ty to masz głowę..

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja ze swej strony polecam ten kursik, bo rewelacyjny i bardzo do mnie przemawia http://scrap-tea.blogspot.ru/2013/09/blog-post.html

    OdpowiedzUsuń